niedziela, 14 kwietnia 2019

Uchwyć mnie w kadrze – wtedy nie umrę.

   
   

   Fotografia to medium naszych czasów i to nie podlega dyskusji. Narastające w siłę portale wideo takie jak youtube czy tik tok nie mogą nawet mierzyć się z gigantem proponującym szybkie umieszczanie ujęć, czyli Instagramem. Fotografia wygrywa z materiałami ruchomymi już na starcie ze względu na formę jaką przedstawia. Materiał wideo nie zezwala nam na to na co pozwala zdjęcie – na złapanie ulotności chwili, momentu uchwycenia danego przeżycia. Jest to zbiór klatek, która wręcz migająco przemija, a my nie jesteśmy na tyle ambitnym społeczeństwem, aby rozkładać krótki fragment na części pierwsze. Fotografia tę szansę nam daje, gdyż jesteśmy w stanie ją zanalizować w trochę inny sposób niż film, bo łatwiejszy. Prawdą jest, że to nie trailery filmowe stają się historyczne, a fotosy z głośnych produkcji. Czy jest ktoś kto nie kojarzy Holly Golightly stojącej w sukience Givenchy przed witryną Tiffany’ego w perłach na szyi? Albo głośne i piękne kadry z Call me by your name? Fotografia zezwala nam na wejście w moment i swobodne trwanie w nim. O fotografii pisało wielu artystów, ale mi najbardziej zapada w pamięć wiersz Wisławy Szymborskiej „Fotografia z 11 września”, który idealnie oddaje myśl przewodnią tego wstępu.

„Skoczyli z płonących pięter w dół
- jeden, dwóch, jeszcze kilku
wyżej, niżej.
Fotografia powstrzymała ich przy życiu,
a teraz przechowuje
nad ziemią ku ziemi.
Każdy to jeszcze całość
z osobistą twarzą
i krwią dobrze ukrytą.
Jest dosyć czasu,
żeby rozwiały się włosy,
a z kieszeni wypadły
klucze, drobne pieniądze.
Są ciągle jeszcze w zasięgu powietrza,
w obrębie miejsc,
które się właśnie otwarły.
Tylko dwie rzeczy mogę dla nich zrobić
- opisać ten lot.”

Zdjęcie zezwala nam na dostęp do miejsc do których w świecie rzeczywistym nie możemy się dostać i często też, nie chcielibyśmy tego przeżywać jako uczestnicy. Fotografia pozwala nam po cichutku świadkować i wystawiać opinię. Momenty uchwycone traktujemy jak te przeżyte, które rejestrują się w naszej pamięci jako rzeczywiste i własne. Utożsamiamy się z widzianymi zdjęciami, ale tylko wtedy, kiedy wywołują na nas wrażenie, bo nie zapominajmy, że market fotograficzny od wielu lat jest przepełniony, a fotografia dawno nam się przejadła i pozostaje nam ją zwracać. Są jednak jeszcze takie zdjęcia, które potrafią coś powiedzieć, wykrzyczeć, wyskandować, jednakże bardzo szybko zostają zauważone i ich wydźwięk blaknie z każdym kolejnym udostępnieniem. I mimo, że autor na chwilę staje się popularny to jego dzieło w dość krótkim czasie przestaje być perłą a staje się utartym, kserowanym jak książka od angielskiego obrazkiem. Taka sytuacja miała miejsce przy dość głośnym zdjęciu z obchodów święta 11 listopada. Wówczas burzę wywołało zdjęcie Ady Zielińskiej, które naprawdę sprawiało, że usta zastygały w zachwycie, ale z każdym kolejnym udostępnieniem przez kolejny portal to wszystko co zastygało znów zaczynało się poruszać a kropla śliny, która miała być wspomnieniem tego przeżycia została połknięta. Bardzo łatwo jest wybielić to co kolorowe, wystarczy odrobina przesady.

Fotografowie tego świata mają jeden cel, sprawić, aby zdjęcie, które wysyłają w świat nie było jednopłaszczyznowe, płaskie, banalne. Chcą udowodnić, że na zdjęciu można pokazać drugie dno, coś głębszego niż to co widać na pierwszy rzut. Zdarza się, że im się to udaje jak na przykład Sonii Szóstak, jednakże wymaga to naprawdę ogromnej precyzji i nader wszystko… niekombinowania. Świat przemawia jednak za tym, że zdjęcia są bezbarwne a ich banał przekracza udawaną kreację. Bardzo łatwo jest manipulować sztuką nowoczesną, której najbliżej dwutorowości fotografii mówiąc jasno, że dzieła danego autora są dogłębne i szerokie. Problemem nie jest to, że wierzymy w słowa kogoś kogo uważamy za eksperta. Problematyczne jest to, że od początku digitalizacji zakładamy, że fotografia przedstawia fakt. Nie widzimy podstawowej różnicy pomiędzy wspomnianą materią a informacją. Każdy z nas wie, że fotografia to najlepsze i najłatwiejsze źródło manipulacji umysłami. Wystarczy odrobina łatwych trików, gdzie przy odrobinie fantazji można je zrealizować posiadając najsłabsze urządzenia na rynku. Odpowiedni kadr, fotografowanie wyróżnionych obiektów czy też naginanie rzeczywistości prowadzi do tego, że zdjęcia przekazują nam dane informacje, które niekoniecznie muszą być rzeczywiste. Do fotografii trzeba podchodzić z dystansem i traktować ją nawet jako informację drugiego stopnia. I tak, fotografia jest ważnym źródłem komunikacyjnym, ale kiedy nie jest to magazyn o sztuce fotograficznej powinna być wyjaśniona bądź opisana, szczególnie gdy dotyczy ważnych informacji ze świata. Wiele francuskich gazet w ramach protestu związanego z tym, że ludzie coraz częściej przeglądają tylko zdjęcia omijając treść słowną, postanowiło zrezygnować z dodawania zdjęć do swoich artykułów, ponieważ mija się to z relatywną oceną pracy dziennikarskiej, a często też marginalizuje włożony wkład poprzez odpowiednio bądź mniej dobrane fotosy. To, że staliśmy się społeczeństwem obrazowym nie świadczy o zalążku głupoty bądź ograniczeniu w inteligencji, bo racjonalnym jest to, że jesteśmy ludźmi idącymi za postępem, jakkolwiek ten postęp by nie kierował naszymi umysłami (bo za hasłem postęp nie zawsze idzie droga naprzód, czasami można się cofać postępując). Zakładamy, że to co jest szybsze jest dla nas lepsze, bo nie sprawia nam zbędnych trudności, dlatego też wygodniej nam oglądać niżeli dociekać. Wracając jednak do manipulacji związanych z odpowiednim ułożeniem sprzętu idealnie nam się sprawdza sytuacja walki politycznej czy też wojny, gdzie stronicowość sprawia, iż nasz mózg zaczyna przyjmować pewne informacje i koduje je jako prawdziwe wbrew naszej woli. Pamiętamy fotograficznie i w ten sposób rozbudowujemy naszą inteligencję łącząc fakty. Politycy zgrabnie manewrując obrazem są w stanie manipulować nie tylko informacją, ale też faktem. Niestety, okazuje się, że relatywizm pomiędzy obiektywizmem a subiektywizmem w dzisiejszej prasie nie, że nie istnieje… prawda nikomu nie jest dziś na rękę.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz