sobota, 21 października 2017

poranki | 5:30






Na naszej planecie z pewnością żyje setki osób, które lubią i potrafią wstawać rano. Ja, jak i do wielu innych grup, do tej także nie należę (mimo, że bardzo chcę!). Gdy wiem, że muszę wstać wcześnie rano zazwyczaj dzień wcześniej nie mogę zasnąć, milion razy muszę się wybrać do łazienki, przy okazji zamieść pustynię, a kiedy już wiem, że przesadzam mój umysł postanawia przejść w fazę: mam ochotę coś zrobić, zrób coś K R E A T Y W N E G O. 

Poranek, budzik na 5:30. 6:00. 6:30, o mój Boże dlaczego nie jestem w połowie drogi? Zazwyczaj wygląda to w ten sam sposób. Nie potrafię się zmobilizować, aby uregulować mój wewnętrzny zegarek, poza tym moja praca i zajęcia mi na to nie pozwalają, bo pracuje zmianowo. Jednak gdy już uda mi się zwlec z łóżka i wykonać wszystkie czynności poranne czuję, że to dla poranków chcę żyć, co jest totalnym paradoksem, bo naprawdę kocham spać a jednocześnie nienawidzę przez świadomość tego ile pięknych nocy i ranków mi się marnuje. Wracając, po wyjściu z domu wiem, że to będzie piękny dzień, niezależnie od aury panującej na zewnątrz. Poranki mają to do siebie, że zawsze, ale to z a w s z e są przepełnione magią. Pomiędzy godziną 6 a 8 mamy do czynienia ze zjawiskiem lepkiej pajęczyny, która owija świat dając możliwość przyglądania mu się z ulepionego gdzieś pomiędzy powiekami, lekko zmrużonego fotela widza. Przed oczami mamy ptaki, które już dawno rozpoczęły swój pracowity dzień, drzewa, które podają gałązkę na przywitanie słońcu i mamy siebie, obserwatorów ludzi walczących z czasem, z komunikacją miejską, ze stresem i czerwonym światłem. Lubię się wtedy zatrzymać i nacieszyć, że dziś to mam fart, mam dwie nogi, głowa się kręci i mogę to wszystko podziwiać w ciszy i ze spokojem w sercu.

Wrócę tu szybko, potrzebuję kąpieli pisarskiej.

Dodam tylko, że jesień to czas sztuki, a więc moje oczy zajęte są aktualnie MAKE PHOTOGRAPHY  EASIER Kasi Tusk, a uszy nową płytą Natalki Przybysz. Polecam ładnie.



7:12